Wybór okładki do czytników Kindle nie jest sprawą prostą –
oryginalne od Amazonu są nieprzeciętnie
drogie, chociaż ich jakość nie budzi zastrzeżeń. Z drugiej strony, okładka to
dość nieskomplikowany produkt, więc nieoryginalne powinny być tak samo dobre a
sporo tańsze. Najpopularniejszą okładkę do Kindle Paperwhite miałem okazję
testować na swoim poprzednim blogu i wnioski nie były zachęcające – płacimy
niewiele, ale dostajemy jeszcze mniej: niestabilna pokrywa powodowała ciągłe
włączanie i wyłączanie czytnika podczas przenoszenia. Czy tym razem będzie
inaczej?
Dzisiaj opiszę wnioski z testów kolejnej, okładki do Kindle
Paperwhite (pasuje zarówno do starszej jak i aktualnej wersji), niemal równie
popularnej jak poprzednia. Wykonana z tworzywa imitującego skórę wygląda co
najmniej zachęcająco i przypomina oryginalną okładkę do Kindle Classic.
Zanim jednak przejdę do opisu samego etui słów kilka o tym, jak kupić taką okładkę ponad 35% taniej od ceny w Polsce, która wynosi ok. 40 zł. Najtaniej zazwyczaj jest u producenta, czyli w tym wypadku w Chinach, jednak większość z nas nie lata tam zbyt często – nie ma więc mowy o zakupie „przy okazji”, chociaż jeśli macie zbędne 2 tys. i lubicie latać to kto bogatemu zabroni… :) Istnieje jednak wiele portali, które skupiają oferty chińskich pośredników i producentów, a ci z kolei wysyłają swój towar bezpośrednio z Chin. Nawet 1 sztukę! Działają podobnie jak nasze allegro, czyli mamy wielu sprzedawców, opinie kupujących, standaryzowane strony z opisem i warunkami, no i można płacić kartą płatniczą. Ja wybrałem stronę aliexpress.com, ale co kto lubi – możliwości jest wiele.
W ramach serwisu wyszukałem oferty okładek, które można kupić w ilości 1 szt. (spora część dotyczy zakupów dużych ilości – od kilkudziesięciu do kilku tysięcy szt.) oraz zawierające „darmową” (czytaj: wliczoną) wysyłkę do Polski. Metodą analizy opinii oraz rzutu kostką wybrałem jedną z ofert, zapłaciłem 8 USD (ok. 25 zł) i… zostało tylko czekać. Tu bowiem pojawia się pierwsza wada takich zakupów, czyli czas oczekiwania. Wybierając najtańszą przesyłkę należy liczyć się z tym, że będzie również trwała najdłużej, o czym sprzedający uczciwie informuje podając, że przygotowanie do wysyłki zajmie 5 dni a sama dostawa kolejnych 15-34 dni. Czyli teoretycznie możemy czekać na okładkę nawet 39 dni. W moim przypadku trwało to jeszcze dłużej – etui otrzymałem po 42 dniach od zamówienia i opłacenia. Na pytanie czy warto oszczędzić 15 zł kosztem niemal 1,5 miesiąca oczekiwania każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Problem nr 2 to ewentualne reklamacje – jeśli przesyłka ulegnie uszkodzeniu to zamiennik zostanie oczywiście wysłany, ale tą samą drogą, więc na kupiony przedmiot poczekamy w sumie kwartał… Ale jeśli nam się nie spieszy, to po co przepłacać? Na koniec dodam tylko, że etui przyszło w kopercie bąbelkowej, bez jakichkolwiek uszkodzeń, nie zostały oczywiście (ze względu na małą wartość) naliczone opłaty celne i podatkowe. Jest też opcja śledzenia przesyłki przez internet, ale jeśli ktoś korzystał z systemu np. DHL, wówczas może odczuć pewien niedosyt – China Post przez 35 dni podawała po prostu, że paczka jest „w drodze”.
Przejdźmy jednak do samej okładki. Na pierwszy rzut oka prezentuje się całkiem dobrze, chociaż (podobnie jak w poprzednio testowanej) warto zadbać o jej wywietrzenie tuż po wyjęciu z folii – smród plastiku jest nie do zniesienia, ale wystarczą 1-2 dni na wolnym powietrzu, żeby problem się ulotnił. Materiały przeciętnej jakości: dość cienki, plastikowy spód (w który wkładamy czytnik), wewnątrz jasny, miły w dotyku materiał (łatwo się brudzi!), na zewnątrz tzw. ekoskóra – wygląda przyjemnie, chociaż jest dość wrażliwa na zarysowania i zadrapania (podobnie jak oryginał Amazonu dla Classica). Dostęp do gniazda ładowania i włącznika – bez zarzutu. Zaletą jest waga – 102 g to sporo mniej niż 159 g w oryginalnej okładce, a przy dłuższym czytaniu tę różnicę daje się odczuć.
![]() |
Porównanie wnętrza - oryginalna na dole |
![]() |
Testowana okładka na górze, na dole oryginał Amazonu |
O ile pierwszy mankament jest mało istotny w domu, kiedy
czytnik leży w stałym miejscu, to drugi skutecznie irytuje za każdym razem,
kiedy chcemy otworzyć okładkę. Z drugiej strony – jeśli czytnik używamy tylko w
domu to czy jest sens inwestować w takie etui? Moim zdaniem lepiej wówczas
kupić pokrowiec na zamek lub rzep, który zabezpieczy nasze urządzenie od kurzu
czy przypadkowego upadku a samo czytanie będzie, na dłuższą metę, wygodniejsze
– czytnik bez okładki jest po prostu lżejszy. Jeśli zależy nam na solidnej
ochronie Kindle poza domem (na powietrzu, w komunikacji miejskiej) wówczas ten
model nie spełni swojego zadania – ochrona jest iluzoryczna, czytnik będzie
bezustannie włączany i wyłączany a otwieranie okładki jest bardzo
niekomfortowe.
![]() |
Firmowa okładka Amazonu po lewej, po prawej testowany egzemplarz |
O ile więc w przypadku oryginalnej okładki sporo
przepłacamy, to przynajmniej otrzymujemy użyteczny produkt, spełniający swoje
funkcje – w tym wypadku płacimy niewiele, ale mam wrażenie, że przepłacamy
jeszcze bardziej, bo otrzymany produkt jest niemal bezużyteczny. Zdecydowanie
nie polecam.
Okładkę mam cały czas pod ręką – jeśli macie więc
jakiekolwiek pytania, dajcie znać w komentarzach.
nowy redaktor, przeczytaj więcej