Kilka dni temu, moja żona (ona także posiada czytnik Kindle), zauważyła w pociągu innego użytkownika takiego urządzenia. Nawiązała się pomiędzy nimi rozmowa, podczas której moja żona zapytała nowo poznanego kolegę, jak się sprawuje u niego czytnik. Jego odpowiedź bardzo ją zaskoczyła. Okazało się, że jest bardzo niezadowolony, gdyż bardzo kiepsko mu się po książkach nawiguje. Powiększanie, przerzucanie stron.. to wszystkie powinno być dużo prostsze. Padło kolejne pytanie.. i okazało się, że ów chłopak w swoim czytniku miał same PDFy.
PDFy towarzyszą nam od prawie dwudziestu lat. Nic wręcz dziwnego, że gdy pada słowo e-book część z nas myśli o PDFach. Każdy dobry e-czytnik radzi sobie także i z tym formatem, jednak prawda jest taka, że te urządzenia wspierają ten format dlatego, że muszą a nie dlatego, że jest on wygodny.
Gdyby posłużyć się analogią, to można by powiedzieć, że nazywanie plików w formacie PDF e-bookami to jak nazywanie zaprzęgu konnego środkiem lokomocji.
Niby wszystko się zgadza. Jednak każdy z nas wie, że obecnie znamy dużo wygodniejsze sposoby poruszania się. W życiu codziennym zwykłe auto okazuje się dużo bardziej praktyczne.
PDF (ang. Portable Document Format, przenośny format dokumentu), przez wiele lat z powodzeniem pełnił rolę wiodącego formatu zapewniającego dobrze zdefiniowany wygląd dokumentu, na każdym urządzeniu. Dzięki temu był (i nadal jest) to format idealny, dla tych dokumentów, których twórca ma zamiar zadecydować niemalże na zawsze, jak odbiorca owy dokument ma oglądać. Elektroniczne banki zapewne jeszcze długo będą wystawiały w tym formacie różnego rodzaju potwierdzenia przelewów, firmy będą korzystały z PDFów wysyłając nam elektroniczne faktury, a studenci nieposiadający drukarki jeszcze przez szmat czasu będą eksportować do tego formatu swoje sprawozdania, by później wydrukować je w uczelnianym punkcie ksero bez obawy, że dokument się "rozjedzie".
Z nielicznymi wyjątkami (w których to ważniejsza jest forma) najważniejsza w książce jest treść. To ona stanowi o zawartości merytorycznej książki, zarówno tej elektronicznej jak i papierowej. Nie oznacza to jednak, że forma jest bez znaczenia. Bynajmniej! Dla każdego czytelnika forma w jakiej została przedstawiona dana treść, często ma znaczenie krytyczne.
Obecne standardy plików, które nie wstyd nazywać e-bookami oddają część władzy w ręce użytkowników. To użytkownik, a raczej jego urządzenie ma wszelkie narzędzia by wyświetlić tekst w takiej postaci, w jakiej użytkownik preferuje. Wielkość czcionki, jej krój, wielkość marginesów, szerokość linii, wielkość interlinii, kolor tekstu i tła... to nawet nie wszystko.
Dlaczego to jest takie ważne?
Czytanie książek z PDFów, na dłuższą metę przypomina przeglądanie albumu ze zdjęciami tak jak przedstawia to obrazek powyżej. Niby mamy to co najważniejsze przed sobą, jednak tak naprawdę nie mamy możliwości szybkiego rzutu oka na całość, gdyż akurat przyglądamy się małej jego części.
W praktyce, zamiast delektować się lekturą, cała nasz uwaga jest poświęcona jest temu, by właściwie nawigować się po stronie PDFie. Wszystko cały czas jest albo za małe by wygodnie czytać, albo za duże by w całości mieścić się na niewielkim, najczęściej 6-calowym ekranie. Katorga!
Jeżeli wydaliśmy kilkaset złotych na swój e-czytnik, to nie po to, by się tak męczyć!
Format PDF wbrew pozorom wcale nie jest lubiany
Jedną z grup zawodowych, które raczej nie lubią PDFów są programiści. Faktem jest że naprawdę niewielki odsetek z nich pisało jakiekolwiek oprogramowanie tworzące/edytujące PDFy. No ale przecież najpewniej nie jesteś(?) programistą, więc z pozoru nie powinno Cię to obchodzi, prawda? Nic bardziej mylnego!
Firma Adobe upubliczniła specyfikację formatu PDF, zaledwie 5 lat temu (sam format pdf ma już 19 lat). Nowoczesne formaty e-książek oparte są o składnie języka HTML, doskonale nam znanego z Internetu. To sprawia, że każdy kto potrafi napisać prostą stronę internetową będzie w stanie stworzyć dokument świetnie wyglądający na e-czytniku.
PDF jest drogi
Czy to ma dla Ciebie znaczenie? Ogromne, dlatego że takich osób jest masa... a to sprawia, że wydawcy będą mogli ograniczyć koszta związane z zatrudnieniem wysoko wykwalifikowanego personelu. Koszt składu książki spada znacząco, a czasami wręcz do zera, gdy jakiś znający się na rzeczy autor, postanawia włożyć trochę swojej pracy po to, by móc zaoferować swoje dzieło w jak najbardziej przystępnej cenie.
Chyba nie muszę przypominać, jak w przeszłości dzięki Gutenbergowi, spadek cen książek wpłynął na wzrost czytelnictwa?
ePub, mobi
Są to rozszerzenia plików, z którymi powinniśmy się zaznajomić. Dają one użytkownikom czytników o wiele więcej niż PDFy. Co ciekawe, Polski rynek ostatnio zaczął sobie zdawać z tego sprawę. Coraz więcej internetowych księgarni oferuje książki także w tych formatach. Jest to po prostu reakcja rynku na to czego oczekują użytkownicy.
Nie należy jednak do owych formatów przywiązywać się za bardzo. Prawda jest taka, że oba rozwiązania są intensywnie rozwijane. ePub, będąc formatem w pełni otwartym w przyszłości powinien być zastąpiony przez ePub3. Mobi, format książek dla Kindla jest już powoli zastępowany przez nowszy Kindle Format 8 (KF8), który jest już wspierany na Kindle Fire, Kindle Touch. W dynamicznie rozwijającym się świecie publikacji elektronicznych nie ma już miejsca na prawie dwudziestoletnią technologię.
Nie należy jednak do owych formatów przywiązywać się za bardzo. Prawda jest taka, że oba rozwiązania są intensywnie rozwijane. ePub, będąc formatem w pełni otwartym w przyszłości powinien być zastąpiony przez ePub3. Mobi, format książek dla Kindla jest już powoli zastępowany przez nowszy Kindle Format 8 (KF8), który jest już wspierany na Kindle Fire, Kindle Touch. W dynamicznie rozwijającym się świecie publikacji elektronicznych nie ma już miejsca na prawie dwudziestoletnią technologię.
PDF to przeszłość. Użytkownicy to wiedzą, urzędnicy i polski biznes dopiero się tego uczą.
W zeszłym roku (w tym roku szkolnym), w ostrowskich gimnazjach zaczęła realizować się inicjatywa mająca wprowadzić e-podręczniki do polskich szkół. Wszyscy posiadacze czytników cieszyli się, gdyż doskonale wiedzieli, jak czytnik wpłynął na ich wzrost zainteresowania tekstami pisanymi.
Około miesiąc temu ukazało się pierwsze oficjalne podsumowanie programu. A w nim m.in. to zdanie:
"Dziś już wiemy, że PDF nie jest najlepszą formą do tekstowego prezentowania zawartości."
Reakcja większości posiadaczy czytników była taka sama, podobna do tej:
"Zaraz, przepraszam, te podręczniki były w PDF?!"
Błędem jest myślenie, że tylko urzędnicy popełniają takie błędy. Dokładnie w czasie przygotowywania tego artykułu, pojawił się na łamach serwisu Antyweb ciekawy wywiad z właścicielem czasopism takich jak Rzeczpospolita, Uważam Rze i Przekrój.
Z całego wywiadu, dość wybiorczo pozwolę sobie przytoczyć część jednego zdania:
"Ludzie muszą się nauczyć czytania prostych PDFów, a dopiero następnym krokiem będzie upgrade w stronę innych form..."
Na szczęście, nie wszyscy właściciele wydawnictw i czasopism podzielają to zdanie, czego skutkiem są choćby wersje Gazety Wyborczej i Polityki dostępne na Kundelka. Dobrze byłoby, gdyby i reszta rynku poszła tym śladem. Ostatecznie, to przecież czytelnik powinien być zadowolony ciesząc się faktem, że otrzymuje produkt w takiej formie jaka jemu odpowiada.