sobota, 27 października 2012

Recenzja Kindle Paperwhite - cz. 1.
Wygląd, Światło i Dotyk

Z dniem 23.01.2013 Amazon w końcu rozpoczął oficjalną sprzedaż 
Kindle Paperwhite w wersji International, którą można zamawiać do Polski.
Linki: Kindle Paperwhite WiFi, Kindle Paperwhite WiFi+3G.


Kindle Paperwhite to czytnik, którego nie da się omówić jednym artykułem, dlatego postanowiłem rozbić jego recenzję na dwie części. Ta jest poświęcona kwestiom natury fizycznej, które aż do nowego modelu nie ulegną zmianie. Kolejna część będzie omawiać kwestie oprogramowania urządzenia oraz nowościach w infrastrukturze firmy Amazon, które zostały wprowadzone przy okazji prezentacji tego urządzenia.

Zanim zacznę szczegółowe omawianie, chciałbym przypomnieć, że na tym blogu już 9 września (czyli dokładnie 3 dni po konferencji, na której Amazon przedstawił światu Kindle Paperwhite) opublikowałem artykuł, w którym starałem się przeanalizować wszystkie na tamten czas dostępne informacje w celu wysunięcia wniosków czym się różni Kindle Paperwhite od Kindle Touch.

Prawdę mówiąc bardzo duża część tamtego artykułu była domyślaniem się, gdyż bazowała na rzeczach, które nigdzie nie były powiedziane... a tylko przez przypadek pokazane na jakimś filmie czy zdjęciu. Na szczęście okazało się, że większość rzeczy wywnioskowałem poprawnie, więc by w tym artykule wszystkiego nie powtarzać, skupię się na rzeczach których wówczas wysnuć nie mogłem :)


Wygląd i rozmiar

Pisałem, że Kindle Paperwhite jest nieco mniejszy od Kindle Touch, mając w dalszym ciągu ekran tej samej wielkości. Obudowa o 3 mm mniejsza w szerokości i wysokości nie powinna robić bardzo wielkiej różnicy. Odchudzenie o 1 mm daje zaledwie o 10% procent mniejszą grubość. Czy zatem te małe udoskonalenia względem rozmiaru są mało istotne? Bynajmniej!

Okazuje się, że dzięki temu Kindle Paperwhite jest w stanie zmieścić się do co niektórych bardziej elastycznych etui przeznaczonych dla Kindle Classic :)

Okazuje się jednak, że ani szerokość, ani wysokość, ani nawet grubość czytnika nie robią takiej różnicy jak jeszcze jeden pozostały wymiar (ciekawe ilu z Was teraz mruczy sobie pod nosem, że przecież żyjemy w przestrzeni trójwymiarowej...).

Głębokość czytnika - od krawędzi obudowy, aż do ekranu - ma tutaj największe znaczenie!

Podczas konferencji firmy Amazon wielokrotnie powtarzano, że czytnik ma o wiele mniejszą krawędź. Nie przypominam sobie jednak, by powiedziano dokładnie o ile procent. A nawet jeżeli to zdradzono, to przyznam szczerze, umknęło mi to, a prawda jest dopóki się tego się nie zobaczy, nie jest się w stanie tego docenić.

Nie posiadając żadnej miarki z rozpoczynającą się skalą zaraz na początku, by móc zmierzyć głębokość obu czytników, postanowiłem przeprowadzić prosty "test wizytówkowy":



Wynik 3 do 7 dla Kindle Paperwhite, a według mnie nawet 2.5 do 7 pokazuję jaki postęp uczyniono.

Pierwsze wrażenie

Przyznam szczerze, że Touch jest to chyba najmniej przeze mnie lubiany czytnik z rodziny Kindle. Był to trzeci czytnik który nabyliśmy (najpierw był Keyboard, drugi Classic) a jednocześnie pierwszy dotykowy. Przez długi okres sam nie byłem pewien, dlaczego nie budził on takiej mojej sympatii. Sądziłem, że była to kwestia tego, że mając najpierw przez kilka miesięcy czytniki niedotykowe, po prostu za bardzo przyzwyczaiłem się do przycisków.

Mój brak sympatii do interfejsu dotykowego "zwalałem" na to, że ekrany E-ink są jeszcze za wolne do wygodnego ich dotykowego użytkowania. 

Kilka słów na ten temat: 

W czytnikach niedotykowych, gdy chcę szybko wejść do Ustawień w Menu, mogę tak szybko naciskać klawisze, jak tylko potrafię. Ekran nie potrafiąc się tak szybko odświeżać, potrafi zapamiętać ("zakolejkować") sekwencje klawiszy, by ostatecznie przybierać w końcu żądany wygląd. 

Z dotykowymi ekranami jest inaczej. Menu i wszystkie przyciski są wyświetlane na ekranie, a więc ich dostępność zależna jest od prędkości odświeżania ekranu. 

Teraz wiem, że wówczas nie potrafiąc znaleźć innych argumentów twierdziłem, że to właśnie kwestia braku możliwości "zakolejkowania" ruchów decydowała o tym, że Touch sprawia wrażenie, że jest wolniejszy od Classica i Keyboarda. 

Czy zatem skoro Kindle Paperwhite też jest dotykowy, to też sprawia wrażenie wolnego?

Krótko mówiąc, nie :) Nie twierdze, że Paperwhite jest szybszy, nawet Amazon tego nie twierdził na swojej konferencji...


Przewracając strony takiego samego ebooka wszystko dzieje się w podobnej prędkości, a jednak gdy przychodzi do otwierania Menu, widać wyraźną różnicę na korzyść Paperwhite'a :) A teraz pokażę Wam oba Menu a Wy sami spróbujcie zgadnąć dlaczego tak jest:


Czyżby Menu pojawiało się szybciej dlatego, że jest mniejsze? Być może, wszakże musi się pod ekranem wytworzyć większy ładunek zdolny zaktualizować więcej pikseli. Nie wykluczam jednak tego, że zostało coś po prostu poprawione w oprogramowaniu aktywującym Menu.

Nowy ekran dotykowy, dokładność rozpoznawania dotyku

Kindle Touch miał grubszą ramkę głównie dlatego, że technologia z pomocą której zrealizowano tam ekran dotykowy opierała się na czujnikach podczerwieni, które były rozmieszczone w krawędziach przy ekranie. Nowy czytnik posiada ekran pojemnościowy (a tak naprawdę cienką przezroczystą warstwę w tej technologii, która znajduje się nad ekranem E-ink).

Przypomnę, że zmiana technologii niesie ze sobą konsekwencje tego, że do sterowania ekranem nie będziemy mogli użyć już czego popadnie. Z pojemnościowymi ekranami dotykowymi działają ludzki palec, parówka, czy marchewka, ale długopis już nie.

Tego zdania nie piszę z pełnym przekonaniem, ale odnoszę wrażenie, że ekran dotykowy w Kindle Paperwhite działa nieco lepiej niż w Kindle Touch. Czy tak jednak jest naprawdę, czy może po prostu dałem się przekonać zapewnieniom producenta czytnika, trudno mi to ocenić. Gdy próbowałem bowiem podczas prób z Kindle Touch wytknąć szczegółowo jego wady w konfrontacji z przeciwnikiem, stwierdziłem że wszystkie uwagi jakie mam, odnoszą się do prędkości działania a nie dokładności.

Tak czy inaczej, większa prędkość i porównywalna z Kindle Touch dokładność przekładają się na przyjemniejsze obcowanie z dotykowym ekranem :)

Palcowanie

Kindle Paperwhite posiada obudowę wykonaną z tego samego materiału jak czarny Kindle Classic, a tak naprawdę z dwóch materiałów. Z przodu jest czarny plastik lekko zmatowiony, dzięki czemu nie palcuje się aż tak bardzo.

Empiryczny test mojego autorstwa - choć w sumie podziękowania należą się także Krzyśkowi Ch., który natchnął mnie tym wręczonym dzisiaj ciastem ;) - miał za zadanie sprawdzić, jak łatwo jest usunąć przypadkową tłustą plamę z czytnika..



Taka wredna plama dała się bez problemu wyczyścić przy użyciu pozostałych, nietłustych od ciasta palców. Test może śmieszny, ale dowodzi, że nie każdy czarny plastikowy czytnik musi się tak palcować jak niedawno recenzowany Onyx M92 ;)

Tył obudowy również jest plastikowy, lecz dodatkowo pokryty jest warstwą gumy. Plecy Paperwhite'a palcują się zdecydowanie bardziej. Test ciasta wykazał, że bardzo tłuste plamy ręką usunąć się nie dają, trzeba użyć zwilżonej szmatki.

Ekrany E-ink z natury palcują się bardzo słabo w porównaniu do ekranów telefonów czy tabletów. Na co dzień podczas czytania lekkie ślady palców, które da się dojrzeć w odpowiednim świetle, w ogóle nie przeszkadzają. Test z ciastem pokazał jednak, że bardzo tłuste plamy (do których nie zaliczają się takie ze zwykłego użytkowania) także trzeba usuwać jakąś zwilżoną szmatką. Niestety nie potrafiłem wykonać zdjęcia, które potrafiło by to właściwie zobrazować.

Co ciekawe, ekrany poprzedników Paperwhite'a różnią się nieco teksturą. Nie da się tego praktycznie zauważyć gołym okiem. Swój wniosek wysuwam na podstawie tego... że pocieranie palcem ekranu czytnika Kindle Paperwhite generuje znacząco niższy dźwięk :)

Niższy dźwięk podczas pocierania generują rzeczy bardziej chropowate, które z kolei powinny się mniej palcować. Ja jednak nie zauważyłem w tej kwestii żadnej różnicy. Ekrany czytników Kindle Paperwhite i Kindle Touch palcują się słabo, ale tak samo w obu czytnikach.


Niech stanie się światłość

No i na koniec, to co Was pewnie interesuje najbardziej - światło. Chciałbym, żeby to było jasne... to nie jest podświetlenie. Nazwa taka sugerowałaby, że ekran jest podświetlany czyli, że źródło światła znajduje się pod ekranem, co jest nieprawdą.



Ekran jest pokryty przezroczystą warstwą (tak jakby spłaszczonym światłowodem), która rozprowadza światło wzdłuż ekranu. Światło to w większej części - dzięki nanoszczelinom - uwalniane jest w kierunku ekranu, od którego następnie się odbija, by później jako światło odbite trafić do naszych oczu. To oświetlenie rzekomo nadal jest różne od tego, które wydobywa się z ekranów LCD. Jeżeli ten artykuł czyta jakiś optyk, albo ekspert od okulistyki, byłbym bardzo wdzięczny za zabranie głosu w tej sprawie i dokładniejsze wyjaśnienia...

Źródłem światła są 4 wydajne diody LED. Policzyć je można tylko patrząc na czytnik pod ostrym kątem, pod którym chyba raczej nikt normalnie nie czyta ;)


Na różnych forach internetowych, bądź blogowych dyskusjach toczą się spory na temat tego, czy światło w ten sposób generowane jest rozprowadzane równomiernie. Wiele osób twierdzi, że u dołu ekranu, nawet podczas zwykłego użytkowania widać jaśniejsze punkty od diod, które rzekomo przeszkadzają. Jak jest naprawdę?

Nierównomierne oświetlenie u dołu czytnika najłatwiejsze są do zauważenia, gdy na dole ekranu mam ciemne tło. Im poziom jasności mniejszy, tym trudniejsze do zauważenia są jaśniejsze obszary.




 




Gdyby czytelnicy używali oświetlenia tylko w lekko zaciemnionych pomieszczeniach, można by spokojnie powiedzieć, że tych plamek w ogóle nie widać. Kindla ze światełkiem najczęściej jednak czytelnicy będą używać w pomieszczeniu bez światła, na przykład w łóżku przed spaniem. Im ciemniejsze otoczenie, tym wyraźniej widać poświatę diod.




Trzeba przyznać, że w totalnym mroku jaśniejsze punkty u spodu można zauważyć dość łatwo. Muszę tutaj jednak stanąć w obronie tego czytnika. Według mnie podczas normalnego czytania, gdy człowiek pochłania tekst z dobrej książki, w ogóle tego nie przeszkadza. Gdyby Kindle nie stosował marginesu u dołu książki, może było by gorzej. Te jaśniejsze punkty jakich dopatrują się co niektórzy użytkownicy, to według mnie naprawdę niewielka cena, za doskonale rozprowadzone światło na pozostałym obszarze ekranu.

Siła i barwa światła


Gdy patrzy się na Paperwhite'a w ciemnym pomieszczeniu jego oświetlenie wydaje się bardzo mocne. Najmocniejsze ustawienie - 24/24 - jest przeze mnie raczej nieużywane. Największa wartość jaką ja stosuję w ciemnych pomieszczeniach to ok 20/24. 

Porównałem jasność czytnika i smartfona. Okazało się że wbrew wcześniejszym wrażeniom Kindle wcale taki jasny nie jest.







Czy to znaczy, że wbudowane światło w czytniku powinno być mocniejsze? Nie :) To raczej pokazuje, ile energii marnują obecne telefony, na emitowanie takiej ilości światła, która pozwoli cokolwiek dojrzeć na telefonie w pełnym słońcu. 

Ze światłem czy bez... w pełnym słońcu Kindle Paperwhite wygląda dokładnie tak samo. Praktycznie nie da się zauważyć, że cokolwiek się świeci.

Na dzisiaj to tyle... już wkrótce druga część recenzji :)


Inne artykuły na temat Kindle Paperwhite:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz