poniedziałek, 3 marca 2014

Kolorowy ekran w czytniku - jeszcze nie dzisiaj

Niedawne doniesienia o rekrutacji w firmie Liquavista spowodowały falę spekulacji na temat ewentualnej premiery czytników Kindle z kolorowym ekranem. Czy powinniśmy już odkładać pieniądze na nową zabawkę?


Liquavista to holenderska firma, która pracuje nad energooszczędnymi kolorowymi ekranami w technologii Electrowetting – w największym skrócie obraz jest generowany przez mikrodrobinki oleju, które są pobudzane przez zmiany napięcia prądu. Plusem jest niewielki pobór energii (o ok. 70% w stosunku do LCD) i lepsza czytelność w słońcu a także szybkość odświeżania, która pozwala wyświetlać także materiały video.

W ubiegłym roku Samsung sprzedał Liquavistę Amazonowi, co automatycznie każe postawić pytanie o zastosowanie takich ekranów w czytnikach (tabletach?) Kindle (o ile nie chodzi w tym wypadku o prewencyjne nabycie patentów, zanim znajdą się w rękach konkurencji). Ostatnie doniesienia wydają się być jednak tylko efektem pracy działu PR Amazonu (podobnie jak informacja pod koniec ubiegłego roku o planowanym dostarczaniu przesyłek małymi śmigłowcami) a nie zapowiedzią szybkiego wdrożenia tej technologii do masowej produkcji. Dlaczego? Pomimo kilku zalet ekranom Liquavisty wciąż daleko do jakości znanej z wyświetlaczy LCD czy drukowanej prasy – kontrast jest co prawda na dobrym poziomie, ale jakość kolorów i ich nasycenie nie wygląda zachęcająco. 



Również w pełnym słońcu trudno mówić o jakości porównywalnej z ekranami eink – bezdyskusyjnie obraz wygląda lepiej niż LCD, ale odbicia nadal są widoczne. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że do pracy niezbędne jest ciągłe zasilanie, w odróżnieniu od elektronicznego papieru, gdzie prąd potrzebny jest tylko do zmiany strony. To oznacza, że zamiast w tygodniach czy miesiącach należałoby mierzyć żywotność akumulatora w co najwyżej dniach.



Oczywiście nie oznacza to, że Amazon nie zdecyduje się na premierę czytnika z ekranem Electrowetting – trudno o przełom w technologii klasycznego papieru, poza poprawianiem istniejących rozwiązań, czytnik Classic jest obecny na rynku od dłuższego czasu, więc w oczywisty sposób klienci i analitycy oczekują prezentacji ze strony Amazonu czegoś nowego i innowacyjnego. Nie można też wykluczyć, że technologia została dopracowana na tyle, że prezentuje zupełnie nową jakość  - wówczas należy spodziewać się w kolejnych miesiącach podgrzewania atmosfery i „przecieków”, które pozwolą markę Liquavista zapisać w świadomości potencjalnych nabywców.



Skąd w ogóle pomysł na kolorowy epapier? Sprawa jest oczywista: klasyczne czytniki sprawdzają się doskonale przy beletrystyce i wszelkich pozycjach, gdzie nie ma zdjęć i grafiki. Czytanie kolorowej prasy, ilustrowanych książek na czytnikach nie jest najlepszym pomysłem a jest to ogromny rynek, tylko częściowo zagospodarowany przez tablety. Producent, który wprowadzi z sukcesem na rynek pierwszy czytnik z kolorowym ekranem ma szansę na zyski związane nie tylko ze sprzedażą urządzeń, ale przede wszystkim uzyska dostęp do ogromnego rynku: np. w USA średni nakład prasy kolorowej to niemal 285 mln egzemplarzy. Nawet niewielka część tego tortu oznacza ogromne pieniądze.

Liquavista nie jest jedyną technologią, która będzie walczyć o nasze serca i portfele. Od dłuższego czasu możemy kupić czytniki z ekranem Triton firmy E-Ink – jest to modyfikacja klasycznego ekranu z elektronicznym tuszem, na powierzchni dodane są dodatkowe punkty w kolorze niebieskiem, zielonym i czerwonym.  Jego druga wersja znajduje się np. w dostępnym w Polsce PocketBook Color Lux. 



Sporo szumu było przy wprowadzaniu na rynek czytnika JetBook Color z pierwszą generacją Tritona – niestety zwrot „kolorowy ekran” nie do końca oddaje rzeczywistość. Kolory są wyblakłe i w niczym nie przypominają obrazu dostępnego nawet w najtańszych tabletach, co miałem okazję sprawdzić na ostatnich targach IFA w Berlinie – PocketBook z wyświetlaczem Triton 2 prezentował się po prostu słabo a jeśli dodamy do tego wysoką cenę (1000 zł za PocketBooka) to trudno się dziwić, że produkt firmy E-Ink nie zdobył uznania wśród klientów. Warto też dodać, że najwięksi producenci czytników nie wprowadzili do sprzedaży urządzeń z Tritonem.

Kolejną technologią jest, rozwijany od kilku lat, Mirasol firmy Qualcomm – tym razem wykorzystuje on zjawisko rezonansu optycznego. W efekcie otrzymujemy energooszczędny (ponad 80% w stosunku do LCD) ekran, czytelny w słońcu, z szybkim odświeżaniem i bardzo wysoką gęstością pikseli (niemal 600 ppi). Niestety, ponownie jakość prezentowanych kolorów pozostawia trochę do życzenia – przy coraz powszechniejszych tabletach i smartfonach z matrycami IPS rozczarowanie konsumentów byłoby nieuchronne.




Podobnie jak Triton, ekrany Mirasol są dostępne w urządzeniach, które możemy kupić, chociaż w niewielkiej skali: zegarek QualcommToq kosztuje skromne 350 USD. Producent deklaruje cały czas dopracowywanie ekranów tak, aby mogły znaleźć się w masowej produkcji, chociaż częściej wspomina o smartfonach niż o czytnikach czy tabletach, co być może ma związek z problemami w produkcji większych rozmiarów.



Wydaje się, że na premierę czytnika z kolorowym ekranem z prawdziwego zdarzenia przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Pierwsze doświadczenia z ekranem Triton wskazują na to, że nabywcy oczekują znacznie wyższej jakości obrazu, porównywalnej z tym, co mogą zobaczyć na własnych smartfonach i tabletach, czego nie zapewniają aktualne rozwiązania. O ile w laboratoriach nie nastąpił przełom to raczej nie ma co liczyć na prezentację Kindle Color by Liquavista w tym roku, ale chciałbym się mylić w tej kwestii :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz