niedziela, 25 marca 2012

Kindle 3 Keyboard Wi-Fi - Recenzja

To, że mój Kindle mi się podoba... napisałem już w pierwszym artykule. Nie pozostało mi nic innego jak napisać obszerną recenzję na jego temat. Pomimo tego, że jestem jego ogromnym fanem, postaram się być w obiektywny.


Na zakup zdecydowałem się w listopadzie. Z początku sam nie byłem do końca przekonany, czy chcę wydać tyle pieniędzy na takie urządzenie. Wcześniej kontaktowałem się z dwoma moimi kolegami, gdyż słyszałem, że sami byli w posiadaniu czytnika, jakim się interesowałem. Interesowała mnie możliwość wypożyczenia Kindla na okres około tygodnia. W takim okresie byłbym w stanie przetestować, sprawdzić jak się sprawuje w drodze do pracy (podróżując pociągiem), oraz generalnie poznać jego możliwości.

Niestety... z dwóch kolegów, jeden sprzedał Kindla, drugi natomiast stwierdził, że ma tam trochę prywatnych rzeczy, których przerzucenie byłoby problematyczne a także, że pomimo szczerej chęci jest do niego zbyt przywiązany, by oddawać go na tak długi czas.

Tak czy inaczej, jeżeli ktoś zastanawia się nad kupnem czytnika, gorąco polecam zapytać znajomych, którzy go już posiadają... czy mogli by go pożyczyć na kilka dni.


Przechodzimy do recenzji...


Cena samego czytnika

Ja pół roku temu kupiłem swój czytnik za 450zł. Był to model używany, z reklamami, kupiony na Allegro. Wydawała mi się to wówczas najmniej skomplikowana forma zakupu. Trzeba też przyznać, że wcale nie wybrałem sobie najtańszej wersji. Wersja z klawiaturą jest droższa.

Sprowadzając najtańszy czytnik samemu z USA, można zrobić to kosztem zaledwie 250zł (np. przy okazji podróży) lub ok 300zł z pomocą "kuzyna" z USA, który go zamówi i prześle na nasz adres. Na allegro najtańsze nowe czytniki można obecnie dostać za ok 400zł.

Generalnie dużo zależy od kursu dolara ;) Obecny nie jest zły.

Ekran

Przed zakupem, tylko parę razy na żywo widziałem ekran w technologii e-papieru. Był to ekran czytnika Sony (modelu dokładnie nie pamiętam). Jak wówczas stwierdziłem, jest to ciekawa rzecz. Jednakże, gdy próbuję sobie przypomnieć, dlaczego wówczas bardziej nie zainteresowałem się tematem, to dochodzę do wniosku, że było to połączenie dwóch czynników:

  1. Wystraszyła mnie kwota, jaką zapłacił za ów model mój kolega (ok. 1500zł - 2000zł)
  2. Sam nie czytałem wówczas tak dużo.

Molem książkowym nigdy nie byłem. Lektury szkolne w większości przeczytałem do połowy...jakoś nigdy nie umiałem się wyrobić. Co ciekawe, to nie przeszkadzało mieć dobrych ocen z języka Polskiego, wystarczało się zgłaszać na pierwszej z dwóch lekcji, podczas których omawiana była lektura. Na drugiej, nauczyciele już mnie nawet nie chcieli pytać, "żebym dał się wykazać innym" :) Prawda jest taka, że tutaj akurat nie ma się czym chwalić, ale wrócę jeszcze do tego tematu ;)

O czym to ja miałem pisać? A no tak... ekran...

Według mnie nie da się go opisać słowami. Zdjęcia też nie oddają jego właściwości. Dwie osoby, którym miałem okazję go pokazać na żywo, powiedziały, że w pierwszej kolejności sądziły, że na ekranie mam przyklejoną jakąś papierową naklejkę z tekstem. W przeciwieństwie do tradycyjnych ekranów, im więcej światła (np. słonecznego) tym lepiej!

Tradycyjny tablet (na czele z tymi najdroższymi) odbija światło. To powoduje, że czytanie jest prawie niemożliwe nawet w średnio słoneczny dzień oraz bardzo utrudnione, gdy przebywamy w pomieszczeniu z więcej niż jednym źródłem światła (potrafi się odbijać każda świetlówka umieszczona na suficie).

Skłamałbym, gdybym powiedział, że ekran w ogóle się nie świeci. Potwierdzeniem tego jest choćby zdjęcie obok. W praktyce jednak kąt, pod jakim owe odbicie widzimy jest minimalny, co w konfrontacji z kątem, pod jakim sam tekst jest czytelny (180 stopni) daje niespotykane dotąd doznania :)

Ekran o przekątnej 6 cali,  jak dla mnie mógłby być trochę większy. Zwykły tekst czyta się bez problemu. Jednak w przypadku na przykład kodu źródłowego z książki, sprawa wygląda trochę gorzej. To głównie dlatego, że bardzo często w tekstach tego rodzaju zawijanie linii nie jest rzeczą porządaną. Pewnym wyjściem w takich przypadkach jest obrócenie ekranu o 90 stopni, choć wówczas wyświetla nam się mniej linii. Można też zmniejszyć czcionkę... jednak ten zabieg nie zawsze wpływa dobrze na czytelność tekstu, np. gdy jedziemy autobusem... po polskich drogach.

Ośmielę się jednak zaryzykować stwierdzenie, że większość osób, kodu źródłowego czytać na Kindlach nie ma zamiaru, w związku z tym, śmiało mogę powiedzieć, że dla przeciętnego użytkownika ekran jest idealny.

Mobilność

W życiu było tak naprawdę niewiele książek beletrystycznych (nie licząc lektur), które sam wziąłem do ręki i przeczytałem od deski do deski. Sądzę, że nie było ich więcej niż 20 (a 7 z nich przeczytałem w sumie tylko dlatego, że pierwszą książkę z serii dostałem za darmo za zebrane fioletowe nakrętki z Coca-Coli :)  Mimo wszystko z nosem w książce można było mnie spotkać nawet idącego ze swojego liceum do domu. Książki, które wówczas czytałem były jednak podręcznikami nauki różnych języków i technik programowania. Takie książki mają niestety to do siebie, że raczej nie posiadają wydań kieszonkowych a typowym przedstawicielem może być to tomisko ze zdjęcia.

Jak nietrudno się domyślić, trudno czytać taką książę na kanapie a co dopiero w autobusie (a przyrzekam, że próbowałem. Miny innych osób - bezcenne ;) ). Zawód, jaki sobie wybrałem, wymaga wręcz ode mnie ciągłego doskonalenia się, zapoznawania się z nowym technikami, bibliotekami, etc. Na czytanie tak naprawdę od dawna jestem wręcz "skazany", jednakże z powodu rewolucji internetowej, od jakiegoś czasu mam wybór.. gdyż równie dobrze mogę czytać niewiele gorsze materiały różnego typu, dostępne na stronach internetowych w postaci artykułów, poradników czy haseł z Wikipedii. To wszystko wysyłam sobie na swój czytnik.

Teraz czytam o wiele więcej. To nie Kindle zrobił ze mnie super czytelnika. Ja zawsze ceniłem teksty pisane, nie byłem jednak w pełni zadowolony z opakowania, w jakim można było te teksty dostać. Są ludzie, którzy za nic nie oddadzą zapachu papieru, doznań towarzyszących przewracaniu strony, czy charakterystycznego dźwięku, który temu towarzyszy. To wszystko ma chyba więcej wspólnego z efektem Pawłowa i skojarzeniu tych czynników ze wspaniałymi tekstami i wspomnieniami.

Dlaczego u mnie czytnik sprawdził się tak bardzo? Bo nie zawsze mam siłę i ochotę czytać coś ambitnego, co sobie wybrałem, jednak co wymaga dużego skupienia. Co z tego, że swego czasu przez 2 tygodnie jeździłem pociągiem do pracy i z powrotem z książką o języku programowania Python, skoro w połowie przypadków byłem zbyt zaspany rano, albo zbyt zmęczony po pracy, by czytać tekst ze zrozumieniem. Czytnik sprawił, że nawet, gdy nie mam siły pochłaniać wiedzy, mogę poczytać coś lekkiego. Zwykle na czytniku czeka na mnie kilka ciekawych artykułów, jakaś rozpoczęta książka beletrystyczna oraz ów podręcznik. Bez czytnika raczej nie byłbym w stanie wozić ze sobą kilka książek i tuzin wydrukowanych artykułów z Internetu.

Era post PC a "Wyślij na Kindle"

Steve Jobs, (którego biografię ostatnio nawet czytałem), już jakiś czas temu ogłosił, że wchodzimy w nową "erę", w której komputery w takiej formie, w jakiej je obecnie znamy, z czasem będą miały coraz mniejsze znaczenie. Kindle sprawił, że sam miałem okazję zrozumieć, co to znaczy.

Można by rzec, że Internet jest informacją, gdyż to ona jest jego najważniejszym składnikiem. Do tej pory by konsumować internetowe treści, najczęściej korzystaliśmy z komputera. Ostatnimi czasy stało się to jednak dużo mniej wygodne. Artykuły w Internecie są "przyozdobione" milionem reklam, często są rozbite na 10 stron, gdy z powodzeniem mogłyby zmieścić się na jednej.

Z tego, co mi się wydaje, firma Amazon chyba jako jedyna udostępniła tak niesamowicie wygodny sposób wysyłania treści na czytnik. Generalnie chcąc wysłać treść dowolnego artykułu na swój czytnik wystarczy, że będąc na owej stronie nacisnę 1 (słownie: jeden) przycisk!

To sprawiło, że mechanizm zakładek w przeglądarce, który wcześniej służył mi do przechowywania treści, które mam przeczytać później, stał się dla mnie kompletnie bezużyteczny! Prawda jest taka, że już dawno taki się stał, skoro w zakładkach mam kilkadziesiąt, jeżeli nie kilkaset stron, do których nie wróciłem i zapewne bym tego nigdy nie zrobił. Mogę się pokusić o stwierdzenie, że nawet mój pracodawca zyskał na tym. Gdy ktoś podeśle mi jakiś artykuł, nawet jeżeli jest krótki... to i tak nie czytam go w czasie pracy :)

Bateria

Jedną z największych zalet czytnika z ekranem w technologii e-papieru jest to, że bateria w takich urządzeniach rozładowuje się bardzo wolno. Przy normalnym użytkowaniu, czytnik można ładować raz na miesiąc! Prawda jest taka, że w przypadku tej technologii, pojemność baterii opisuję się inaczej niż np. poprzez podanie liczby godzin, które urządzenie jest w stanie wytrzymać będąc w stanie czuwania (jak to się robi w przypadku telefonów komórkowych). E-papier nie świeci, więc nie zużywa energii na wyświetlanie tekstu. Prąd zużywany jest tylko na przełączanie stron.


Anonimowość

Przed zakupem Kindla w życiu bym o tym nie pomyślał. Na ten fakt zwróciła mi uwagę jednak moja żona. W normalnych okolicznościach wszyscy współpasażerowie środków komunikacji miejskiej mogą w dość łatwy sposób dostrzec, co czytasz. Czasami ma to pozytywne skutki, gdyż jeżeli ktoś wcześniej czytał podobną pozycję, może nas zagadnąć... na skutek czego może się wywiązać bardzo ciekawa rozmowa a nawet znajomość.

Z drugiej jednak strony, zdarzają się czasem sytuację, w której to nie koniecznie byś chciał, by wszyscy wysuwali mylne wnioski na podstawie tytułu książki, którą akurat czytasz. Może to mieć miejsce, gdy postanawiasz nadrobić zaległości z lektur szkolnych, których treść dawno powinieneś już znać, gdy czytasz jakiś poradnik na temat życia małżeńskiego, artykuł skupiający się na temacie trudnej młodzieży albo, gdy chcesz dowiedzieć się więcej czegoś o bardzo wstydliwej chorobie, którą nie koniecznie chciałbyś się chwalić. Przypadków, gdy anonimowość się przydaje jest zapewne więcej. Oczywiście, tradycyjną książkę również możesz oprawić w gazetę... no, ale jeżeli sam pomyślałeś o tym kontrargumencie, to znaczy, że sam kiedyś byłeś w podobnej sytuacji ;)


Kindle potrafi czytać na głos...

Tą funkcjonalność można zaliczyć do dwóch kategorii. Dla niektórych osób będzie to zwykły gadżet, wszakże nic nie zastąpi przyjemności samodzielnego zapoznawania się z tekstem w tradycyjny sposób. Są jednak osoby, dla których taka funkcjonalność z różnych przyczyn może być bardzo pożądana. Taką funkcjonalnością mogłaby być zainteresowana osoba niewidoma czy przedstawiciel jakiegokolwiek zawodu, który nie zawsze musi być w 100% skupiony na czynności, jaką manualnie wykonuje.

Rozpraszanie się tekstem literackim nie zawsze jest wskazane (zdecydowanie odradzam to osobom, które pracują np. w fabrykach przy sprzęcie automatycznym, to jest chyba z resztą zakazane przez przepisy BHP). Są jednak pewne sytuacje, w których to się sprawdza. Mnie osobiście kilka razy się zdarzało, że w trakcie lektury nagle stwierdziłem, że.... dobrze by było jednak, gdybym przed powrotem żony ogarnął mały bałagan, który wcześniej narobiłem. Włączam wówczas syntezator mowy, podłączam swoje słuchawki (Kindle obsługuje standardowe wejście minijack 3,5 mm) i zabieram się za robotę. Kindle ma głośniki... jednak w niektórych przypadkach (np. przy zmywaniu) są niewystarczające.

Teoretycznie Kindle jest w stanie mieścić się w tylnej kieszeni spodni, jednakże ze względów bezpieczeństwa radziłbym przymocować do paska jakoś inaczej, by na nim przypadkowo potem nie usiąść. Ja osobiście od paru lat mam słuchawki bezprzewodowe, dzięki czemu nie zrywam już plątających się kabli ;) W takich sytuacjach jak opisane te powyżej, Kindle z nimi sprawdza się wspaniale.

... i to na kilka sposobów.

Wspomniałem, że Kindle ma syntezator mowy. Domyślnie potrafi on jednak czytać tylko po angielsku. Internauci wypracowali jednak metody, by "nauczyć" go także czytać po polsku :) W najbliższym czasie, postaram się opisać na prawdziwym przykładzie jak to zrobić. Oprócz syntezatora, Kindle posiada także mechanizm odtwarzania specjalnie przygotowanych audiobooków.

Tutaj niestety na Kindlu się zawiodłem. Kindle obsługuje swój własny format książek audio. Niestety owy format jest własnością firmy Amazon, która nie opublikowała jego specyfikacji. To oznacza, że audiobooki na Kindla tworzyć może tylko Amazon. Zupełnie inaczej jest w przypadku zwykłych ebooków, które może stworzyć bez problemu każdy. Skutkiem tego jest bardzo mała oferta. Audio-książek po polsku chyba nie ma w ofercie w ogóle. No i oczywiście, brak konkurencji oznacza także wysokie ceny. Przeciętnie powinniśmy się liczyć z wydatkiem 20-35 dolarów.

Osobiście, "zakupiłem" tylko jednego audiobooka. A i zrobiłem to tylko dlatego, że na skutek promocji, można było jedną pozycje dostać za darmo.

Być może sytuacja ulegnie zmianie, gdy Amazon (co rzekomo ma się zdarzyć już niedługo) otworzy swój odział w Polsce.

Słownik

To chyba jedna z największych zalet tego czytnika! Gdy czytamy obcojęzyczną książkę i nie znamy danego słówka, błyskawicznie możemy je wskazać i wyświetla nam się w małym okienku jego definicja. Jeżeli potrzebujemy jej pełniejszą wersję, nie ma sprawy - klikamy jeden przycisk i już mamy przed sobą obszerną wersję!

Do tej pory, gdy czytałem książkę po angielsku, musiałem albo zawsze mieć pod ręką słownik, albo zaznaczałem sobie słówka by sprawdzić je później. Przy trudniejszych tekstach utrudniało to jednak zrozumienie całości. Teraz, te wszystkie problemy stały się przeszłością! Czytam tekst i tłumaczę słówka na bieżąco w miarę potrzeby. Dodatkowo, by lepiej je przyswoić, zaznaczam je sobie, co Kindle też umożliwia w bardzo wygodny sposób. Tak zaznaczone słówka mogę w jednym miejscu potem przejrzeć, co także jest bardzo przydatne przy nauce języka :)

Kindle domyślnie dostarczany jest ze słownikiem angielsko-angielskim, który można jednak zmienić. Gdy pierwszy raz próbowałem wyszukać słownik angielsko-polski, wystraszyłem się... gdyż znalazłem kilka kosztujących ponad 100zł. Od tamtego czasu powstało jednak kilka darmowych, całkiem dobrych. Ja korzystam ze słownika BuMato.

Od wiele lat szukam idealnego sposobu nauki języka angielskiego. Przerobiłem tradycyjne podręczniki, różne multimedialne kursy, podcasty, programy do nauki słówek typu SuperMemo. Stwierdzam, że nauka języka poprzez czytanie naturalnych tekstów w obcym języku jest najskuteczniejsza. Z moim kundelkiem teraz jest to niesamowicie łatwe i przyjemne :)


Przeglądarka internetowa

Każdy czytnik Kindle tak ową posiada, jednakże z góry odradzam zakup tego urządzenia z myślą o surfowaniu. Jakość przeglądarki nie jest najlepsza i jeżeli już potrzebuję z niej skorzystać, to jeżeli mam wybór, to wolę wchodzić na mobilne wersje różnych serwisów, które na Kindlu działają po prostu lepiej.

To jednak nie o jakość przeglądarki tutaj chodzi. Kindle to czytnik a nie tablet. Brak multimedialności tego urządzenia jest w pewnym sensie jego zaletą. Jakby nie było, jest to czytnik książek... a jeżeli mnie pamięć nie myli, te zwykłe, papierowe Internetu także nigdy nie miały i ja osobiście uważam to za plus!

W dzisiejszych czasach przeglądarka, jaką dysponuje Kindle według mniej jest idealna. Wystarczająco dobra, by zrobić coś ważnego, wystarczająco zła, by zniechęcić Cię do surfowania i zachęcić do raczej bardziej produktywnego czytania książek :)

Muzyka

O tym w sumie piszę tylko dlatego, że ostatnio ktoś mnie o to pytał. Tak, Kindle (z wyłączeniem wersji Classic) potrafi odtwarzać tradycyjne pliki w formacie mp3. Docelowo jednak twórcy tego czytnika chyba stwierdzili, że będzie to co najwyżej mały dodatek, by móc mieć coś włączone podczas czytania. Owe coś, jest tutaj pogrubione, gdyż tak naprawdę bardzo trudno decydować, czego konkretnie w danej chwili chcemy słuchać. Kindle nie posiada żadnej listy odtwarzania. Nie ma podglądu tytułu piosenki, czy nawet nazwy pliku. Tak naprawdę muzykę możemy tylko włączyć i słuchać, ewentualnie przełączyć do następnego utworu. Kolejność, w jakiej odgrywane są piosenki jest określona według tego, w jakiej kolejności chronologicznie wgrywaliśmy je na urządzenie. Innymi słowy, jeżeli mamy 25 piosenek i chcemy zacząć słuchanie od tej ostatniej, musimy włączyć odtwarzanie i przełączyć piosenki 24 razy.

Kindle do roli odtwarzacza muzyki w ogóle nie pretenduje. W sumie to może i lepiej... bardzo ucierpiałaby na tym żywotność baterii.

Klawiatura

W pierwszych wersjach Kindle, klawiatura była jego nieodłączna wersją. W chwili premiery Kindle 4-tej generacji, zostały wprowadzone wersja dotykowa oraz taka z minimalną liczbą przycisków (pozbawiona klawiatury qwerty).

Sądziłem, że klawiatura mi się przyda. Niby do robienia notatek, do przeglądania Internetu i takie tam. Po paru miesiącach użytkowania stwierdzam, że myliłem się. Jak najbardziej mogę przyznać, że jest wygodna oraz, że wygodnie się na niej pisze, jednak ostatecznie stwierdzam, że jest zbyteczna.


Moja żona posiada Kindle w wersji Classic, jest mniejszy, ma ekran takiej samej wielkości, jest jeszcze lżejszy... no i przede wszystkim był tańszy. Być może za jakiś czas, sam sobie taki sprawie.

Zakup książek

Dla wielu najważniejsza kwestia :) W tym temacie sytuacja ostatnimi czasy rozwija się bardzo dynamicznie. Dostępnych jest ponad 86 tysięcy elektronicznych książek w języku polskim. Niedawno powstała wyszukiwarka, która pozwala przeszukiwać polskie e-księgarnie. Można ją odwiedzić pod adresem: http://ebooki.swiatczytnikow.pl/. Sam zakup zależy już od konkretnej księgarni. Większość akceptuje płatność tzw. szybkim przelewem. Kilka, obsługuje karty kredytowe.


Ze względu na potrzebę uiszczenia płatności w większości przypadków najwygodniej jest jednak kupić książkę korzystając z komputera. Część księgarni umożliwia wysłanie książki bezpośrednio na urządzenie. W pozostałych przypadkach trzeba plik ściągnąć i samodzielnie z pomocą kabla USB wgrać na Kindla.

Fakt, że Kindle posiada możliwość zakupu książki z poziomu urządzenia w księgarni Amazon, nie jest tak imponujący z punktu widzenia przeciętnego polskiego użytkownika, przynajmniej do czasu, gdy powstanie polska wersja strony, z polskimi książkami w ofercie. Nie mniej istnieje możliwość zakupu książki bezpośrednio z urządzenia, dosłownie jednym kliknięciem... i po chwili książka jest już gotowa do czytania.

Ceny książek

Są tańsze od tradycyjnych, jednak nie tak bardzo jakbyśmy chcieli. Niestety w chwili obecnej na e-booki jest nałożony VAT w wysokości 23%, gdzie w przypadku zwykłych książek wynosi on zaledwie 5%. Ciągle jednak trwa walka w tej sprawie, a ostanie doniesienia mówią nawet, że wyższy Vat na ebooki jest niezgodny z konstytucją. W styczniu tego roku jeden z posłów wystosował nawet interpolację w tej sprawie.

W przeciwieństwie do książek tradycyjnych, fragment e-booka możemy często w księgarni dostać za darmo, jako próbkę. Jest też wcale nie mała liczba książek darmowych, którzy autorzy bardziej cenią sobie możliwość promocji, niż zarobku za wszelką cenę.

Podsumowanie

Tak, tak, tak!

Jeżeli na polskim rynku powtórzy się sytuacja, jaka obecnie ma miejsce w USA, to czeka nas prawdziwy boom e-czytelnictwa. Tam e-czytnik posiada już 19% amerykanów. Takie rzeczy, nie dzieją się bez powodu.


Co ciekawe, tyle samo osób posiada tablety. Prawdziwą ciekawostką jest natomiast fakt, że aż 10% amerykanów posiada oba rodzaje urządzeń, co jest potwierdzeniem stwierdzenia, że tablet idealny do czytania książek nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz