sobota, 31 marca 2012

Pożycz swój czytnik komuś innemu! e-BookCrossing?

Może robię błąd, że sprzedaję ten pomysł za darmo... a może właśnie tak trzeba. Być może wcale nie jest on taki dobry jak mi się wydaje... sami oceńcie :)

Czym jest tradycyjny BookCrossing?


W Polsce owa idea bardziej znana jest być może pod pojęciem Uwalnianie książek.  Wedle Wikipedii, BookCrossing to:

Idea nieodpłatnego przekazywania książek najczęściej poprzez zostawianie ich w specjalnie oznaczonych miejscach, by ktoś mógł je zabrać, przeczytać i znów zostawić w tym samym lub innym wyznaczonym do tego miejscu.
zdjęcie na licencji Creative Commons, Wikipedia, Bookcrossing



Tutaj muszę was zawieść, bo niestety nie mogę się z wami podzielić osobistymi wrażeniami z korzystania z tej "usługi", gdyż niestety sam nigdy nie miałem okazji tego przetestować. Chyba powinienem spróbować...


Jak się ma "Uwalnianie Książek" do e-czytelnictwa?


E-bookami dzielić się nie można w tradycyjny sposób, gdyż oczywiście nie mają one swojej materialnej reprezentacji. E-booka można skopiować i udostępnić w internecie, ale to w większości przypadków oznacza naruszanie praw autorskich, czyli piractwo. Tego nie chcemy. Poza tym pozbawione jest elementu jakiejkolwiek przygody :)

Tak naprawdę, jednak wystarczy zastanowić się jak działa uwalnianie książek obecnie. Książką nazywamy treść, ale również i nośnik, jakim najczęściej jest zbiór kartek z okładką. Uwalnianie książek polega na uwalnianiu nośnika... a czy nie nośnikiem są nasze e-czytniki?

No ale przecież nie oddam swojego eKundelka za darmo...

Oddać... oczywiście, że nie. Sam bym tego nie zrobił. Ale pożyczyć? A na dodatek znajomej osobie? To już nie wydaje się takie głupie.

W Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy szczęśliwych posiadaczy e-czytników. Gwarantuję wam, że kilka razy więcej osób zastanawia się właśnie nad ich zakupem. Niestety, decyzja o wydaniu kilkuset złotych na czytnik nie jest decyzją łatwą.

A gdyby tak, te osoby, mogły go wypróbować przez kilka dni, zupełnie za darmo?


Z e-czytnika nie korzystamy codziennie...

Ryzykowna teza... bo sam nie potrafię przypomnieć sobie za wiele takich dni, w których to nic z niego nie czytałem. Jednakże, prawda jest taka, że raz na jakiś czas coś takiego się zdarza.

A to pojedziemy do rodzinki w odwiedziny...., a to pojedziemy na wesele do znajomych (i weekend z głowy), a to po prostu musimy zająć się czymś innym, co absolutnie nie da nam możliwości czytania w między czasie...

A czytnik leży gdzieś nieużywany...

Jak i komu pożyczać?

Pytanie niby głupie, ale tak naprawdę nietrywialne, bo nie o to chodzi byśmy to my jako posiadacze czytników na siłe szukali kogoś, komu możemy go pożyczyć.

Sieci społecznościowe w teorii umożliwiają zapytanie o to wszystkich znajomych na raz. W praktyce może to jednak wyglądać, że albo się nim chwalimy przed wszystkimi albo robimy niepotrzebny bałagan pytając swoich znajomych po raz kolejny "no kto go weźmie?".


W praktyce, odpowiednie użycie np. Facebooka mogłoby załatwić sprawę. Mechanizm "polubionych" stron działa w ten sposób, że wśród osób które obdarzyły sympatią daną stronę, najpierw pokazywane są osoby, które mamy wśród swoich znajomych. Google+ i ich mechanizm +1 działa podobnie.

W teorii wystarczyło by stworzyć dwie strony... dla tych którzy chcą czytnik wypróbować i dla tych, którzy czytnik mają i mogą go udostępnić. Wówczas wystarczyło by spojrzeć kto z naszych znajomych należy do grupy przeciwnej w stosunku do tej, do której należymy. Proste? Chyba tak...

Rzeczywistość...

...ma miejsce wtedy, gdy wiele osób uwierzy wystarczająco mocno w dane marzenie. Ja dosłownie tak traktuje teraz ten pomysł. E-czytniki stały się dla mnie sposobem by w tym zagonionym świecie zawsze mieć przy sobie to co chciałbym przeczytać. Okazało się, że czytanie w stylu "10 minut tu... 20 minut tam..." wystarczyło, bym w krótkim czasie pochłonął wszystko to, co odkładałem przez wiele miesięcy, jeżeli nie lata. Jestem tym zafascynowany, więc nie mam żadnego powodu, by takie pomysły jak ten trzymać w swojej głowie.

Deklaracja


Czymże byłby cały ten tekst, gdybym nie dał przykładu? W przyszłym tygodniu będę miał trochę mniej czasu, z chęcią pożyczę swój czytnik komuś z Wrocławia kogo znam :) Kontaktować można się ze mną na wszelkie sposoby, wliczając komentarze pod artykułem.

Warunek: po tym czasie, z ową osobę poproszę o udzielenie krótkiego wywiadu (w formie pisemnej) co sądzi na temat tego czytnika. Myślę, że to będzie fair.



Edit: Pierwszy zgłosił się do mnie mój Kolega, Marcin. To on będzie się opiekował moim czytnikiem przez najbliższy tydzień. Obiecał po wszystkim podzielić się swoimi wrażeniami :)

7 komentarzy:

  1. Pomysł widziałem w innej wersji - wypożyczanie czytników. Ale biznesowo się jednak nie skalkulowało. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, chciałbym żeby ktoś z moich znajomych miał kindle touch, bo tak to kupuje w ciemno.

    Chociaż Twoja deklaracja jest kusząca i sam studiuję we Wrocławiu to... bałbym się go od Ciebie pożyczyć. Jednak jest to zbyt drogie urządzenie i zbyt łatwo je uszkodzić. Jeśli nawet mógłbyś go bez problemu wymienić na gwarancji czułbym się moralnie źle, że uszkodziłem komuś sprzęt za ponad pół tys. (sam na czytnik zbieram już od pół roku i wiem jak ciężko odłożyć taką sumę)

    OdpowiedzUsuń
  3. popracuj nad mobilnym wyglądem strony, bo na moim telefonie (e51, opera mini) ucina komentarze

    OdpowiedzUsuń
  4. A co się stanie w sytuacji gdy pożyczę komuś czytnik na którym mam legalnie zakupione pozycje z watermarkiem i ta osoba bez mojej wiedzy skopiuje te pliki i udostępni w sieci?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Anonimowy z 10:13:

    Ja mam kindle touch od dwóch tygodni i bardzo polecam - miałem w ręku kindle keyboard jakieś pół roku temu i wolę touch, bo jest dużo bardziej zgodny z przyzwyczajeniami z telefonów. Nie pożyczę, bo jestem 2tys. km od Wrocławia i moja żona intensywnie go używa, ale w skrócie:

    Dobrze się czyta książki, sprzęt nieźle (nie rewelacyjnie) reaguje na powiększanie / pomniejszanie czcionki przez rozjeżdżanie palców, bardzo dobrze się przechodzi na następną / poprzednią stronę. Co mnie zaskoczyło, klawiatura ekranowa jest naprawdę w porządku (nie testowałem w czasie jazdy). Naprawdę świetna jest funkcja dotknięcia słowa, żeby dostać jego definicję ze słownika. Ekran się nie brudzi.

    Nie nadaje się do czytania pracek naukowych (formatu A4), ale na to się nie nastawiałem.

    Mirek Korzeniowski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mirek:

      Generalnie, jak wiadomo... prace naukowe w większości przypadków udostępniane są w formacie PDF. Często mają też postać dwukolumnową, co jeszcze bardziej utrudnia nawigowanie po otwartym PDFie.

      W takim przypadku korzystam z http://www.pdfscissors.com/, który pozwala pozbyć się niepotrzebnych marginesów, przerobić dwukolumnowego PDFa na jednokolumnowego. Tak skrojony PDF, czytany czytnikiem z ekranem 6 calowym w orientacji poziomej jest już całkiem ok.

      Usuń
  6. Świetna sprawa z bookcrossingiem tym bardziej, że można śledzić jaką drogę książka przebyła. Szkoda, że u nas mało popularne. Co do pożyczania czytnika, to sam miałbym opory pożyczając komuś mojego Toucha. Raczej byłbym skłonny spotkać się na powiedzmy pół godziny i dać czas na przetestowanie. Generalnie nad Kindlem nie ma się co zastanawiać, tylko kupować:).

    OdpowiedzUsuń